Te małe, mieszczące się w dłoni talizmany i te duże, od zawsze w milczeniu przyglądające się nam płaszczyzny.
Obrysowane mchem, ziemią, gorącym piaskiem, smugą suchej gliny. Z blaskiem soli, szorstką szramą pęknięć.
Zostawiam na nich swój ślad, ciepło rąk, dowód obecności. Swoje znaki i szkice.